Po przyjeździe do ośrodka kierowca wystawił moje walizki i powiedział, że zaraz z ktoś po mnie wyjdzie. Tak też się stało. Moim oczom ukazała się drobna postura blondwłosej kobiety.
- Emily Rudd, zgadza się? - Zapytała wyciągając jakąś listę.
- Tak. - Odpowiedziałam rozglądając się wokoło.
- To jakiś żart? To wygląda jak psychiatryk! Ta obdrapana, biała farba, te stare, zielone okna... Co to ma być?
- A czegoś ty się dziewczyno spodziewała? Pięciogwiazdkowego hotelu? Bierz walizki i idziemy. - Po wejściu do środka przeszły mnie dreszcze, co za odrażające miejsce.
- Jak mam się do pani zwracać? - Zapytałam.
- Rose, tak mam na imię. - Odpowiedziała wyciągając jakiś świstek z kieszeni.
- To jest plan budynku, na ostatniej stronie zapisałam ci kod do wind oraz do kilku innych pomieszczeń. Z pewnością się połapiesz.
- No okej, ale może najpierw: gdzie jestem?
- To ośrodek dla zdemoralizowanej młodzieży. Ciesz się, że trafiłaś tu tylko w wyniku prac społecznych, a nie jako kolejny wychowanek.
- Aha spoko, czyli co? Mam rozumieć, że są tu jacyś popieprzeni nastolatkowie, którym nie wiadomo co może odbić? - Nie mogłam się powstrzymać, kobieta mnie przestraszyła.
- Spokojnie dziecko, przecież są wakacje. To, że odbywają tu karę nie znaczy, że są odcięci od świata. Większość pojechała do domu, do rodziny. - Wytłumaczyła mi.
- Większość?! - Ciągnęłam zaniepokojona.
- Zostało tylko kilka osób. Kochanie pamiętaj, że tu nie ma morderców czy jakichś innych zwyrodnialców. - Starała się mnie uspokoić, poklepując po ramieniu.
- No ja myślę...
- To twój tymczasowy pokój, zapraszam. - Powiedziała z uśmiechem otwierając przede mną drzwi.
- Przepraszam, mogę zostać sama?
- Jasne! Na lewo masz świetlicę, na prawo jest stołówka, w pokoju masz własną łazienkę. To tyle, przyjdę po ciebie jutro o 9.
- o 9?! No trudno, dobrze. - Westchnęłam zamykając drzwi za kobietą. Rzuciłam walizki na łóżko, po czym przysiadłam na nim i rozejrzałam się po pokoju. Nie było, aż tak źle, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Pomieszczenie było bardzo przytulne w pastelowych kolorach, a takie lubię najbardziej. Wygodne łózko ze świeżą pościelą w kwiaty stało tuż przy ścianie. Obok znajdowała się biała szafa, a po drugiej stronie biurko. Stało na nim kilka przedmiotów, ale chyba były czyjąś własnością, więc postanowiłam ich nie ruszać. Jedyną rzeczą, która mnie denerwowała była podłużna szyba, przecinająca mój i sąsiedni pokój. Po jaką cholerę to? Trochę prywatności się należy. Niedługo poproszę kogoś aby to czymś zasłonił. Zbliżała się 20, postanowiłam wziąć prysznic i położyć się spać, byłam strasznie zmęczona. Weszłam do łazienki, położyłam moja kosmetyczkę na umywalce, po czym zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Chłodne krople wody spływające po moim nagim ciele pozwoliły mi trochę odetchnąć i zrelaksować się. Po skończonej kąpieli chwyciłam ręcznik i stanęłam przed lustrem, wyciągnęłam z kosmetyczki potrzebne rzeczy i zmyłam makijaż.
- Wytrzymam, to tylko 3 tygodnie, 3 cholerne tygodnie. - Mówiłam do siebie. Ubrałam się we wcześniej przygotowaną piżamę, a raczej t-shirt z nadrukiem i krótkie spodenki. Przełożyłam bagaż z łóżka na podłogę, wyciągnęłam telefon z walizki, zgasiłam światło i wskoczyłam pod kołdrę. Wybrałam numer do Ashley, ale nie odebrała więc wysłałam jej sms-a: Właśnie przywieźli mnie do psychiatryka. Na razie nie jest tak źle. Zobaczymy co będzie dalej. Jutro postaram się zadzwonić. Pa. Włożyłam komórkę pod poduszkę i zamknęłam oczy.
Budzik zadzwonił o 7.30, miałam półtorej godziny, aby doprowadzić się do porządku. Wykonałam poranną toaletę, a także poświęciłam 15 minut na gimnastykę, następnie poszłam się odświeżyć. Z walizki wyciągnęłam czarne rurki, biały t-shirt oraz zielone trampki - to był mój strój na dzisiaj. O 9 ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - Zawołałam.
- Emily, zapraszam za mną. Chwila! Jeszcze się nie rozpakowałaś? - Przerwała.
- Zrobię to później, chodźmy. - W pośpiechu zamknęłam drzwi. Rose zaprowadziła mnie na stołówkę, gdzie czekało już na mnie śniadanie. Było bardzo pyszne. Po posiłku dalej ciągnęła mnie za sobą. Przez kilka minut szłyśmy długim korytarzem, na którego końcu znajdowały się wielkie stalowe drzwi. Po raz kolejny ogarnął mnie lęk. Kobieta tworzyła je i oczom ukazała się sala treningowa. Na każdej ze ścian wisiały ogromne lustra, można było podziwiać się z każdej strony. W środku czekała już jakaś kobieta...
- Emily, to jest Margaret, będzie dzisiaj waszą opiekunką.
- Waszą? - Wyjąkałam ze zdziwieniem, przecież tylko ja tam byłam.
- Tak, waszą. Niedługo zjawi się chłopiec, który również ma do odpracowania parę spraw. Kolega nas poinformowała o swoim spóźnieniu, dlatego zaczniesz sama. - Wyjaśniłam.
- No dobra. - Wzruszyłam ramionami.
- To ja was zostawiam, miłej pracy Emily. - Powiedziała, odwróciła się i ruszyła w kierunku wyjścia.
- Rose! - Zawołałam. - Poczekaj!
- Co się stało?
- Opowiedz mi o co chodzi z tym miejscem...
- Co masz na myśli? - Spytała.
- Ten budynek z zewnątrz odstrasza, jest taki obskurny, a w środku? Kompletnie inna bajka. Jak czterogwiazdkowy hotel. - Zaśmiałam się.
- Co ja ci mogę powiedzieć? Tak już jest i tyle, nie oceniaj książki po okładce. - Uśmiechnęła się.
- Mój tata tak mówił... - Posmutniałam.
- Dlaczego już nie mówi?
- On... on nie żyje, zginął w wypadku.
- O Boże, Emily. Tak mi przykro, nie miałam pojęcia, przepraszam. - Przytuliła mnie.
- W porządku, jakoś sobie poradziła. - Uśmiechnęłam się sztucznie, nie chciałam jej martwić.
- Wracaj do Margaret. Już, już śmigaj. - Poklepała mnie po plecach.
Margaret przygotowała dla mnie trochę środków czyszczących. Moim zadaniem było wyczyszczenie i wypolerowanie wszystkich luster, a ten Kolega specjalnie się nie spieszył. Aby nie tracić czasu wzięłam się do pracy. opiekunka cały czas mi się przyglądała, zaczęło mnie to powoli irytować. Na szczęście w pewnej chwili powiedziała, że zostawi mnie na chwilę samą, bo musi coś załatwić. Dla mnie to nawet lepiej. Po pewnym czasie byłam już zmęczona, a ręce odmawiały mi posłuszeństwa. Usłyszałam jak drzwi się otwierają i ktoś krzyknął:
- Jestem! - Był to męski głos, domyśliłam się, że to pewnie ten chłopak, który ma odbywać karę razem ze mną.
- Nareszcie, już myślałam, że będę musiała sama to robić. - Oznajmiłam nie odrywając się od pracy, tym samym nie wiedziałam z kim dokładnie rozmawiam.
- Nie przeszkadzaj sobie. - Usłyszałam. To był szczyt chamstwa, momentalnie zaprzestałam prac i odwróciłam się.
- Słucham?! Zdębiałam. Moim oczom ukazał się...Justin Bieber! A jednak kierowca mówił prawdę.
- Dobrze słyszałaś, nie mam ochoty na zabawę w sprzątaczkę. - Odpowiedział chamsko żując gumę.
- Jesteś bezczelny, co ty sobie wyobrażasz, że kim ty jesteś?!
- Słuchaj, przyjechałem tu tylko dlatego, żeby nie robić medialnego szumu. Nie mam zamiaru niczego tu dotykać, a co dopiero sprzątać z jakąś kryminalistką. - Nigdy nie spotkałam kogoś, aż tak bezczelnego.
- Kryminalistką?! Co ty o mnie wiesz człowieku?! Najlepiej będzie jak stąd wyjdziesz!- Krzyknęłam.
- Dobrze. - Odpowiedział drwiąco. Chwilę później słyszałam trzask drzwi. Szanowny pan B. opuścił salę, za moment wróciła Margaret.
- Poznałaś już Justina? - Zapytała.
- Pana Co to nie ja? Tak, poznałam. - Ze zdenerwowaniem wcisnęłam w dłonie kobiety ścierkę, którą myłam lustra.
- To taki sympatyczny chłopiec. - Rzekła.
- Tak, bardzo sympatyczny. - Rzuciłam na odczepne, wybiegłam z sali i resztę dnia spędziłam w pokoju w samotności. Próbowałam dodzwonić się do Ashley, niestety bezskutecznie...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! No to mamy pierwszy rozdział! Jak wrażenia? Jak chcecie będę mogła tłumaczyć nagłówki. Chciałam powiedzieć, że strasznie się cieszę, że zostałam tak ciepło przyjęta. Tyle komentarzy i już 14 obserwatorów tylko po prologu! To mega motywujące! Dziękuję!
Jak tam pierwsze spotkanie Emily i Justina? Jak myślicie, dlaczego Ashley nie odbiera telefonu? Piszcie! Jestem już w trakcie tworzenia 2 rozdziału. Mam pytanie: rozdziały mogą być takiej długości? A może dłuższe/krótsze? Piszcie, bo ja to robię dla Was. Chciałam jeszcze zaznaczyć, że nadal pracuję nad wyglądem bloga, bo nie jestem do końca z niego zadowolona. Do następnego rozdziału! Bye! <3
Czytasz = Komentujesz!
Bardzo mi się podoba. chyba mam bogata wyobraźnie, bo sobie wszystko wyobraziłam xD
OdpowiedzUsuńAle fajne <3 Będę czytac,czekam na kolejne rozdziały! Masz wielki talent.
OdpowiedzUsuńBędę czytać, bo ciekawe to masz! Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńhttp://theanonimowi.blogspot.com/
Fajnie piszesz. Super rozdział. Tylko czemu taki krótki? Na przyszłość pisz dłuższe bo za szybko się czyta hue. Plus za narrację 1.osobową bo lubię w niej czytać. Popełniasz drobne błędy stylistyczne i interpunkcyjne. Ale to nie istotne. Nawet światowej klasy pisarze je popełniają. Za to nie ma ani jednego błędu ortograficznego. trochę trudno określić mi temtyke opowiadania bo zaczęłam od 16 rozdziału
OdpowiedzUsuńsaga-firstlove.blogspot.com
Kocham,kocham,kocham!!! Pisz dalej bo piszesz zajebiście
OdpowiedzUsuńP.s jak będziesz miała czas to zobacz na mojego bloga
http://itsme-happysadstory.blogspot.com
Dla mnie długość rozdziału idealna - nie za długi, nie za krótki ;)
OdpowiedzUsuńRozśmieszyła mnie ta scena z Justinem :D
Najlepszy blog z opowiadaniami. ! pisz dalej bo masz prawdziwy talent!
OdpowiedzUsuńhttp://my-world-my-life-my-dreams.blogspot.com/
Super piszesz. Czekam na kolejny ;]]
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :3
OdpowiedzUsuńhttp://swiatopogladorzelka.blogspot.com/
Zakochałam się w twoich opowiadaniach, nie przestawaj pisać! Zostaje z obserwacją :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://bookiza.blogspot.com/
Justin jest tutaj totalnzm chamem, ale co nie zmienia faktu, że jest to nadal ciekawe :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz opowiadania, można powiedzieć że jesteś THE BEST! nigdy nie czytałam takich opowiadań :-) wejdziesz i dasz kom. ? nopepaulina.blogspot.co.uk
OdpowiedzUsuńMimo, że kompletnie nie jest to moja stylistyka, piszesz znakomicie ;] Nie przestawaj! ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Ich spotkanie było trochę chłodne, ale nie dziwię się w sumie xD Jak najbardziej mogą być takiej długości są w sam raz :)
OdpowiedzUsuńhttp://piink-glasses.blogspot.com/
fajny ten blog mimo ze nie lubie zbyt takich blogow.
OdpowiedzUsuńskomentuj mojego http://pusio-love.blogspot.com/
bardzo mi się podoba, więc czekam z niecierpliwością na więcej ;3
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do mnie ;)
http://anuula.blogspot.com/
Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award ! Więcej na : http://teen-teenn.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńrobi się ciekawie :). czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńhttp://welcomeismylife.blogspot.com zapraszam;)
Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebser Award ! Więcej na :http://heheszkixd.blogspot.com/2013/07/liebster-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawe opowiadanie, mimo iż nie przepadam za J.B Bardzo fajnie piszesz. Lekkość pióra i tematyka to twoi sprzymierzeńcy. Z całą pewnością wpadnę tu jeszcze ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam kochana też do mnie na http://kociolekmagii.blogspot.com/
Bardzo fajne opowiadanie i zapowiada się ciekawie,dlatego dodam twojego bloga do obserwowanych i na pewno będę tu często wpadała :)Hmm..reakcja Emily była zaskakująca,jak dla mnie,ale wciąż zastanawiam się dlaczego Ashley nie odbiera telefonu.Co do długości rozdziałów to są w sam raz i oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńWpadniesz może? Dopiero zaczynam. http://juliet-or-juuliet.blogspot.com/